Okładka
Status: nieaktywna
Data wydania: 2011-09-23
ISBN: 978-83-64132-17-3
Okładka: miękka
Stron: 344

Peter Ames Carlin
Paul McCartney. Życie.

Tłumaczenie: Piotr Metz

Kompletna i aktualna biografia wielkiej muzycznej legendy – Paula McCartneya, w tłumaczeniu Piotra Metza.

Życie Paula McCartneya to historia muzyki rockowej i kronika popkultury XX wieku.

Od dzieciństwa w Liverpoolu, rozpaczy po utracie matki, przyjaźni i niezwykłej twórczej symbiozy z Johnem Lennonem, przez lata świetności z The Beatles i pełne zawirowań dekady po rozwiązaniu zespołu do najnowszych projektów – to kompletna historia kariery solowej i życia prywatnego Paula McCartneya.

„W wieku dwudziestu trzech lat napisał i nagrał Yesterday, rok później Eleanor Rigby, które zmieniły wyobrażenie o tym, jak może brzmieć muzyka pop. Najwybitniejszy autor muzyki rozrywkowej naszych czasów, dawno już przekroczył magiczny wiek ze swojej piosenki When I'm 64 i wcale nie ma dość. Oto jego historia".

Piotr Metz

fragmenty książki

(…) „Tych dwóch nastolatków było pod wieloma względami swoim lustrzanym odbiciem. Gdy Paul i John siedzieli naprzeciw siebie, gryfy ich gitar – lewo- i praworęcznego – celowały w tę samą stronę, podczas gdy palce tańczyły po gryfie w idealnej zgodzie. Ich osobowości wzajemnie się uzupełniały – zapalczywy, często nieopanowany starszy chłopak był tonowany przez uśmiechniętego, przymilnego młodszego partnera. Ale mimo że na pierwszy rzut oka mogli do siebie nie pasować, John i Paul nawzajem się wspierali. John podziwiał naturalne wyczucie sceniczne Paula, na scenie i poza nią, podczas gdy Paul zachwycał się niezwykłą inteligencją Johna. Fascynowała go jego chęć – a nawet zapał – by wyrzucać z siebie wszelkiego rodzaju bluzgi, o czym Paul sekretnie marzył, ale nigdy nie miał na to odwagi”. (…)

(…) „Paul zaczął prezentację opowieścią o tym, jak to melodia przyśniła mu się pewnego ranka w domu Asherów w Londynie. Wyszedł z łóżka i zaczął grać. Znalazł odpowiednie akordy i usłyszał gotowy utwór, zanim do końca się obudził. Pojawił się tak łatwo, tak płynnie, że zastanawiał się, czy już wcześniej gdzieś tego nie słyszał. Ale zagrał tę melodię paru przyjaciołom i nikt jej nie rozpoznawał. Nie miał jeszcze do niej prawdziwych słów, lecz zachęcał, by jej posłuchać… Zaczął grać. Hutchins siedział na kanapie i do dziś pamięta, jak uderzająco piękna była ta melodia. Słowa, które śpiewał Paul, nie miały sensu, coś o jajecznicy i dziewczynie z ładnymi nogami, ale utwór miał w sobie taką emocję, tak powalający smutek, że wręcz wołał o to, by nazwać go Yesterday. Ale Dick James nie podzielał zachwytu Hutchinsa. „Dickowi zrzedła mina – opowiada Hutchins. – Zapytał: «A nie masz czegoś z yeah, yeah, yeah w tekście?»” Paul był zdruzgotany”. (…)

(…) „Rodzina Paula kontynuowała swoje spokojne, zdecydowanie normalne życie. Chcąc wychowywać dzieci z dala od presji gwiazdorskiego Londynu, kupili z Lindą posiadłość w Peasmarsh, schowanym przed światem zaułku Sussex (…). Wybudowali tam kolisty dom, którego przytulny rozmiar i nietypowy rozkład przypominał pokrojony placek z jabłkami i cementował jedność i intymność rodziny. Heather, Mary i Stella chodziły do państwowych szkół w okolicy. Znane były z dobrych manier i skromnych strojów. Większość dzieciaków w okolicy pochodziła z zamożnych domów, ale dzieci nowo przybyłej legendy popu zadowalały się przerabianymi sukieneczkami i przydeptanymi tenisówkami”. (…)

(…) „W jakiś niewytłumaczalny sposób pierścionek zaręczynowy wyleciał przez okno. Była połowa maja 2002 roku, mniej niż miesiąc przed ich zaplanowanym, ale jeszcze trzymanym w tajemnicy ślubem w Irlandii. Byli w Miami (…). Za kilka tygodni Paul miał skończyć sześćdziesiąt lat. Jego narzeczona miała trzydzieści cztery, była parę lat młodsza od jego przybranej córki, również o imieniu Heather, i tylko trochę starsza od Mary. Inni goście w hotelu usłyszeli krzyki. Było późno, trochę po północy. Jakiś sąsiad wezwał ochronę hotelową, której członek relacjonował potem, że słyszał głos Paula McCartneya krzyczącego dziko, prawdopodobnie na temat zbliżającego się ślubu pary. «Wrzeszczał, że chce to odwołać»”. (…)

Patroni: